mi w oczy. Tak, więc to tak... Widzę, co za smutek. Powiedzieć?

  • Faris

mi w oczy. Tak, więc to tak... Widzę, co za smutek. Powiedzieć?

19 August 2022 by Faris

– Nie! – wzdrygnęła się Polina Andriejewna. – Nie trzeba! Starzec uśmiechnął się miękkim, nieobecnym uśmiechem. – Nie dziw się, żadnych czarów tu nie ma. Słyszałaś pewnie. Ja do mnichów z zajadłych lubieżników się przeniosłem. Cały sens mojego poprzedniego życia do kobiet się sprowadzał. Kochałem ja Ewy plemię bardziej niż cokolwiek na świecie. Nie, źle mówię: oprócz kobiet nie kochałem niczego. Od jak dawna siebie pamiętam, zawsze taki byłem, od wczesnej małoletniości. – Tak, słyszałam, że przedtem był ojciec niesłychanym Don Juanem, poznał jakoby tysiąc kobiet i nawet jakiś atlas o nich sporządził. Patrzyła na wyschłego staruszka z lękliwym podziwem, jaki wcale nie przystoi osobie zakonnego stanu. – Atlas to głupstwo, cyniczny żart. A że z tysiącem kobiet się przespałem, to bzdury. To żadne bohaterstwo arytmetyką imponować. Każdy potrafi, nawet niedrogo wypadnie, jeśli ktoś trzyrublowymi jawnogrzesznicami nie gardzi. Nie, moja miła, samego ciała było mi zawsze za mało, chciałem jeszcze i duszą zawładnąć. Pokutnik, gdy zaczął mówić o kobietach, zupełnie się przeobraził. Wzrok mu złagodniał, stał się marzycielski, usta ułożyły się w smutny uśmiech, a i mówić zaczął jakoś swobodniej, jakby to nie pustelnik przemawiał, lecz normalny mężczyzna. – Bo co jest w kobietach najczarowniejsze? Nieskończona różnorodność. I ja z każdą, którą kochałem, stawałem się inny niż przedtem. Jak żaba, przyjmująca temperaturę otoczenia. Za to właśnie one mnie kochały. Że choćbym był z którą nie na długo, to wyłącznie dla niej istniałem. A jak kochały! Ja ich miłością żyłem i karmiłem się jak wampir żywą krwią. Nie z lubieżności w głowie mi się kręciło, tylko od tego, że wiedziałem: ona teraz jest gotowa dla mnie duszę nieśmiertelną oddać! Że ja dla niej od Boga więcej znaczę! I jedynie kobiety tak kochać potrafią. – Schiigumen opuścił głowę i westchnął ze skruchą. – A jak już owładnąłem i ciałem, i duszą, kiedy już krwi się napiłem, to szybko nudno mi się robiło. Czego nigdy nie umiałem i nawet za podłość uważałem – to udawać miłość. I litości dla tych, które kochać przestawałem, nie było we mnie wcale. To wielki grzech – serce obłaskawić, a potem z rozmachu o ziemię nim rąbnąć. „Pogromca serc” to tylko pięknie brzmi, gorszej zbrodni nie ma na świecie... A przecież wiedziałem to zawsze. Po kropelce, rok po roku, ta trucizna się we mnie zbierała. Kiedy zaś wypełniła się czara, kiedy zaczęła się przelewać, oświeciło mnie – już nie wiem, na dobre czy złe. Pewnie na jedno i drugie. Uznałem swoją winę. Była jedna historia, ja ci ją potem opowiem, tylko najpierw o sobie skończę... Poszedłem dla ratowania duszy do klasztoru, ale nie było dla mnie ratunku, bo w klasztorach wiele jest marności. Wtedy postanowiłem tu się dostać, do Pustelni Wasiliskowej. Cztery lata czekałem na swoją kolej, doczekałem się. Teraz już dwa lata tu się ratuję, ale zbawienia wciąż nie mogę dostąpić. Mnie jednemu z tych wszystkich, co się stąd przede mną wynieśli, taka długa próba przypadła – za grzechy moje. A wiesz, jaką mękę w klasztorze przecierpiałem? – Starzec popatrzył powątpiewająco na swoją słuchaczkę, jakby nie mogąc się zdecydować, czy ma powiedzieć, czy nie. – Powiem. Przecież nie jesteś panienką bezrozumną. Cielesność mnie dręczyła. Nieodstępnie, przez wszystkie lata zakonnego życia. Dniem i zwłaszcza nocą. Taka mi się próba dostała za moje sprawki. Mnisi szeptali – nawet nie wiem, skąd wiedzieli – że w Pustelni Wasiliskowej Pan Bóg pierwsza rzecz – od zmysłowej męki uwalnia, żeby owieczki swoje ze złych myśli oczyścić i do siebie przybliżyć. I rzeczywiście, innych pustelników cielesność szybko opuszczała, a mnie wcale. Noc w noc – widzenia lubieżne. Tu włosy na głowie i na ciele się nie trzymają, szybko wypadają, takie to już miejsce. A ja dłużej od innych włosy miałem. Dopiero kiedy igumenem zostałem, wszystkich przeżyłem, wtedy wypadły. – A dlaczego włosy wypadają? – spytała pani Lisicyna, patrząc ze współczuciem na łyse ciemię męczennika. Starzec wyjaśnił: – To szczególna łaska Boża, tak samo jak wybawienie od lubieżności. Przez pierwsze tygodnie starców mocno wszy i pchły dręczą – myć się reguła nam nie pozwala. A bez włosów o wiele lżej i ręce, od wstydliwego czochrania się oswobodzone, nabożnie do

Posted in: Bez kategorii Tagged: instagram filtry, co zabrać do samolotu na długi lot, mule,

Najczęściej czytane:

matce.

Dość tych fantazji, powiedziała sobie. Rób coś. Zabrała Irinę do biblioteki South Chingford w Hall Lane, posadziła ją przy stoliku przy oknie z ... [Read more...]

- Bo nie myślałam, ale w zeszłym tygodniu

zadzwoniła Maureen... Maureen Donnelly, dawna koleżanka Clare, dwa lata wcześniej przeniosła się do szpitala Waltham ... [Read more...]

Ponieważ jednak hotel nie mógł zapewnić warunków

odpowiadających szczególnym potrzebom Jacka, Christopher wynajął dla rodziny znacznie wygodniejszy dom bliżej Sami, na północy wyspy. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kancelaria.augustow.pl

WordPress Theme by ThemeTaste